Citatio.pl

Wpisy z tagiem "św Małgorzata":

2020-07-20

Św. Małgorzaty, Panny i Męczenniczki

Żyła około roku Pańskiego 260.

Święta Małgorzata była jedyną córką pogańskiego kapłana Edezjusza w Antiochii Pizydyjskiej. Gdy matka rychło ją odumarła, oddano dzieweczkę na wieś do mamki, która ją potajemnie wychowała w wierze chrześcijańskiej. Uposażona hojnie od Boga rozlicznymi zaletami duszy i ciała, wyćwiczona w skromności i miłości Bożej, wyrosła na pobożną, rozumną i niezwykle urodziwą dziewicę.

Ojciec, zabrawszy ją z powrotem do domu, był bardzo zadowolony z jej postępowania, nietrudno jednak wyobrazić sobie jego przerażenia, gdy spostrzegł, że Małgorzata chodzi nocami na zgromadzenia chrześcijan. Rozgniewany zażądał wyjaśnienia. Nieulękła Małgorzata rzekła łagodnym głosem: „Tak jest, kochany ojcze, znam Chrystusa i miłuję Go z całego serca“. Ojciec zaklinał ją na wszystkie bogi, aby się wyrzekła nowej wiary. „Drogi ojcze — odpowiedziała dziewica — szczerze się modlę, abyś i ty przejrzał i dostąpił szczęścia poznania prawdziwego Boga“. Rozjątrzony kapłan posunął się do łajań, obelg i srogich pogróżek, a nawet chłost i zniewag, ale wszystko nadaremnie; wreszcie kazał ją odstawić na wieś, sądząc, że ciężka praca złamie jej opór. Małgorzata radowała się, iż znosi poniżenie dla Chrystusa i chociaż chodziła w łachmanach i upadała pod brzemieniem pracy, była spokojna i wesoła.

Sprzykrzywszy sobie wreszcie czekanie, przywołał ją ojciec do siebie, ponawiając pieszczoty i pogróżki. „Nigdy — odparła Małgorzata — nie wyprę się Chrystusa Pana, Zbawiciela mojego. Gotowam raczej krew zań wylać, tak jak On swoją za mnie wylał“. Nie posiadając się z gniewu, pobiegł kapłan do starosty Olibriusza i oskarżył ją przed nim o zmianę wiary. Oczarowany jej urodą Olibriusz, w ten sposób do niej przemówił: „Wyznać ci muszę, że cię żałuję. Jeśli cię bogowie uposażyli tak czarującymi wdziękami, bądźże im za to wdzięczną. Miłość moja uszczęśliwi cię, miejże zatem rozum i wybieraj, co wolisz, wysokie stanowisko, lub śmierć”. „Już jestem narzeczoną i oblubienicą Chrystusa — odrzekła dziewica. — Nie wyrzeknę się więc Niebios, aby pozyskać pył ziemski”. Rozsrożony tą odpowiedzią tyran kazał ją wziąć na tortury, siec rózgami, żelaznymi grzebieniami zdzierać jej ciało z piersi, rąk, pleców i nóg i tak się nad nią znęcać, że lud patrzący na to począł szemrać. Nasyciwszy swoją wściekłość, kazał ją starosta zamknąć w więzieniu, aby jej dać czas do namysłu.

W ciemnościach więziennych dziękowała święta Dziewica Bogu, że ją dopuścił do za szczytu męczeństwa i że udzielił jej łaski wytrwałości, gdy wtem zbliżył się do niej straszliwy nieprzyjaciel. Podanie mówi, iż napadł ją w podziemiu więziennym kusiciel w przerażającej postaci smoka ognistego i sycząc rzucił się na nią, jakby ją chciał pożreć; ale bohaterka chrześcijańska spojrzała nań z uśmiechem, przeżegnała się i ze słowami psalmisty na ustach: „Po żmii i po bazyliszku chodzić będziesz” (Ps. 90) śmiało postawiła nogę na karku potwora. Smok skręcił się w kłębek i skomląc zniknął, po czym dziwna światłość ogarnęła celę więzienną. Serce jej napełniło się niebiańską pociechą, straszne rany zagoiły się nagle, i przez całą noc śpiewała pieśni na cześć swego Boga. Gdy nazajutrz doniesiono Olibriuszowi, że Męczenniczka nie tylko jeszcze żyje ale i śpiewa, kazał ją przy wieść przed siebie. Jakież było zdumienie obecnych, gdy spostrzegli, że Małgorzata nie poniosła szwanku na ciele, że jest piękniejsza niż dawniej i że z obliczem jaśniejącym radością staje przed trybunałem sądowym. Starosta, płonąc ku niej miłością zmysłową, zaczął jej schlebiać: „Jesteś zaiste ulubienicą bogów. Cudem cię wyleczyli i pragną widocznie, abyś jako córka ich kapłana nie umierała tak rychło. Bądź im za to wdzięczna i oddaj im hołd powinny”. Dziewica, uniesiona szlachetnym oburzeniem, odrzekła: „Mylisz się! Nie jest to sprawa twych martwych bałwanów. Jezus Chrystus tylko mocen jest wyleczyć ciało z ran a duszę z grzechów, i pokrzepić tych, co weń wierzą. Jemu będzie cześć i chwała po wieki wieków”.

Tego było już zanadto zagorzałemu okrutnikowi, kazał przeto położyć dziewicę na blachach rozpalonych do czerwoności i odezwał się do niej z szyderczym urągowiskiem: „Chwal teraz twego Chrystusa, którego oblubienicą się mienisz; mów Mu, aby ci pomógł i oswobodził cię od ognia! Lecz może się jeszcze namyślisz i rada będziesz, jeśli ja będę dla ciebie łaskawszy od twego mniemanego oblubieńca?" Małgorzata z niebiańskim spokojem odparła: „Drwij sobie, jak ci się podoba. Męczarnie z twej ręki niedługo potrwają, pamiętaj wszakże, iż ciebie za wszystkie te prześladowania wyznawców Chrystusa nie minie ogień wieczny! Ten żar nie sprawia boleści mej duszy. Doskwiera tylko ciału, i to na krótką chwilę, a płomień piekielny trawić będzie ciało i duszę twoją zawsze, bez końca”. Olibriusz, chcąc się zemścić za te groźby, kazał przynieść ceber zimnej wody i wrzucić do niego na pół spaloną Małgorzatę, aby powiększyć jej boleści, ale w tej chwili zatrzęsła się ziemia, łańcuchy opadły z rąk i nóg Małgorzaty, znikły rany zadane jej przez oprawców i dał się słyszeć głos z Nieba: „Chodź, oblubienico Chrystusowa, weź wieniec, który ci Pan zgotował na zawsze!” Wielu obecnych, przerażonych tym oczywistym cudem, wyznało że i oni dzielą wiarę w potężnego i miłosiernego Boga, którego czci Małgorzata, i że są gotowi śmierć ponieść za Niego.

Starosta, nie wiedząc co począć, chwycił się ostateczności i skazał Małgorzatę na ścięcie. Z jaśniejącą twarzą uklękła dziewica na rusztowaniu, złożyła Bogu dzięki, pomodliła się za Kościół, kraj rodzinny, sędziów, schyliła głowę pod miecz katowski i odała Bogu ducha w roku 275. Nad jej grobem wybudowano wspaniały kościół.

Nauka moralna

Poznanie prawdziwego Boga i miłość ku Niemu była dla tej srogo udręczonej i okrutnie umęczonej dziewicy najpewniejszą drogą do Nieba. Z krótkiego rysu jej żywota wynika i dla nas zbawienna nauka. Abyśmy pokuszeniami i strapieniami, jakie nas otaczają, nie dali się sprowadzić na manowce, pamiętajmy:

  1. Że sam tylko Jezus Chrystus jest rzeczywistą i prawdziwą drogą do Nieba i szczęścia wiekuistego. W nieograniczonym miłosierdziu swoim, pragnąc podźwignąć rodzaj ludzki z grzechu i upadku, postanowił Pan Nieba i ziemi poświęcić swego jednorodzonego Syna, „aby wszelki, kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16). Współistotny przeto Syn Boży zstąpił z Niebios na ziemię, aby nie tylko bolesną śmiercią zmazać grzechy nasze, ale aby żył między nami, znosił biedę, trudy, prześladowania, pościł i modlił się, płakał, smucił się i radował wespół z ludźmi, aby być wszystkim przewodnikiem i wskazywać im drogę do Nieba. Ojciec przedwieczny stwierdził to słowami: „Ten jest Syn Mój miły: Jego słuchajcie” (Łuk. 9, 35). Sam zaś Chrystus powiedział: „Jam jest droga i prawda i żywot” (Jan 14, 6), a święty Piotr oświadczył: „Albowiem na to wezwani jesteście, bo i Chrystus cierpiał za nas, zostawiając wam przykład, abyście naśladowali tropów Jego” (1 Piotr 2, 21).
  2. Jezus Chrystus jest jedyną drogą do Nieba i nie ma innej drogi jak tylko naśladowanie Jego. Ojciec niebieski mówi u Łukasza św. w rozdz. 9, wierszu 35: „Jego słuchajcie”, tj. nie zważajcie na pochwały lub nagany ludzkie, na blask złota lub pokusy świata, gdyż te rzeczy nie nasycą serc waszych i rozejdą się jak dym, lecz trzymajcie się tego, który jest prawdą i miłością. Naśladujcie św. Małgorzatę, która nie ulękła się ognia ziemskiego, nie przychyliła się do życzeń ojca i nie przestraszyła się pogróżek Olibriusza, bo nadzieję pokładała jedynie w żywym Bogu. Tylko Zbawiciel bowiem jest jedyną drogą, wiodącą do Nieba, a jedynym zamiarem, jaki Bóg miał, wybierając i powołując nas do chrześcijaństwa, był ten, abyśmy się starali być podobnymi Jego Synowi. Nie schodźmy przeto z tej drogi i nie wypierajmy się nigdy Jezusa Chrystusa.

Modlitwa

Święta Małgorzato, Męczenniczko Pańska, któraś w mocnym zaufaniu ku Bogu pokonała złego ducha i zniweczyła chytre jego zamysły, uproś nam łaskę u Boga, abyśmy również wszelkim nagabywaniom i pokusom jak najusilniej opierać się mogli, a tym samym wiecznej zguby i zatracenia uniknęli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1937), s. 577–579.

Tags: św Małgorzata „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna dziewica męczennik
2020-06-10

Św. Małgorzaty, Królowéj Szkockiéj

Żyła około roku Pańskiego 1079.

(Żywot jéj był napisany przez opata Teodoryka, jéj spowiednika.)

Święta Małgorzata córka Edwarda królewicza angielskiego i Agaty córki cesarza Konrada, urodziła się około roku 1036 w Węgrzech, gdzie ojciec jej wygnany z kraju przez Kanuta króla duńskiego, znalazł był schronienie na dworze króla Szczepana świętego. Wychowana na świetnym dworze, lecz bardzo pobożnie, od lat najmłodszych odznaczała się rzadkiemi cnotami, i w szczególny sposób objawiało się w niéj wielkie do Matki Bożéj nabożeństwo. W dzieciństwie jeszeze długie odprawiała modlitwy, klęcząc przed Jéj wizerunkiem, a nad wszelkie rozrywki i zwykłe zabawy dziecinne, przekładała rozmowę z pobożnemi osobami o przenajświętszéj Pannie. Dorosłszy lat młodéj dziewicy, chociaż z królewskiego była rodu, gardziła wszelkiemi próżnościami tego świata. Ubierała się jak najskromniéj, a gdy jéj robiono uwagę iż stan jej wymagał bogatszych strojów, odpowiadała, iż „w każdym stanie, dziewica chrześcijańska nie o ozdoby ciała, lecz duszy, starać się powinna.” Co téż odmawiała zbytkom, to rozdawała ubogim, i już wtedy z hojnych jałmużn słynęła.

W młodym wieku, zamyślała wstąpić do klasztoru, gdy dziad jéj stryjeczny święty Edward III, wstąpiwszy na tron angielski po śmierci Kanuta, zawezwał jéj rodziców do Anglii, gdzie Małgorzata zajaśniała na tym znowu dworze wysoką świątobliwością. Wkrótce potém, Malkolm III król Szkocki ujęty jéj powabami i rzadkiemi cnotami, prosił o jéj rękę. Święta ulegając woli matki, wyszła za niego. Na szczęście znalazła w małżonku gorliwego katolika, który nietylko żadnych przeszkód sposobowi pobożnego życia jakie wiodła nie kładł, lecz owszem i sam starał się ją w tém naśladować. Znalazłszy w niéj, obok cnót chrześcijańskich, w wysokim stopniu bardzo bystry rozum, przypuścił ją do rządów państwa, i w każdéj ważniejszéj sprawie szedł za jej radą. Małgorzata zaś, zasiadłszy na tronie, zrozumiała dobrze czego po niéj Pan Bóg wymaga: że nie powinna była zaniedbywać swoich ćwiczeń pobożnych i dobrych uczynków, lecz mając ku temu obszerniejsze pole, na tém większą skalę takowe dopełniać. Najprzód tedy cały dwór swój urządziła tak, aby na nim nietylko nie pojawiały się żadne zgorszenia, lecz owszem aby on służyć mógł za wzór chrześcijańskich obyczajów, dla wszystkich jéj poddanych. Taką umiała zachować powagę, połączoną z wielką słodyczą, iż wszyscy jej dworzanie przejęci dla niéj wielką życzliwością i uszanowaniem, na wyścigi starali się przypodobać się swojéj pani, odznaczając się życiem chrześcijańskiém i pobożném. Na zebraniach dworskich, na których zwykle lekkomyślne toczą się rozmowy, nie słychać było innych, jak jużto poważne i tyczące się spraw Państwa lub Kościoła, jużto budujące i pobożne. Królewską opiekę swoję rozciągnęła szczególnie na wszelkie potrzeby Kościoła swojego kraju. Za jéj wpływem i staraniem, wiele bardzo praw tyczących się karności kościelnéj, w zaniedbanie przedtém puszczonych, wznowionych zostało, a między innemi ściślejsze zachowanie postów, a mianowicie Wielkiego Postu, obowiązek Spowiedzi i Komunii Paschalnéj, jako téż święcenia dni niedzielnych i uroczystych w roku. Przyczyniła się także do zniesienia wielu obrządków zabobonnych i niewłaściwych, które się wkradły były nawet do obrzędów kościelnych. Zniosła panującą podówczas w tym kraju plagę świętokupstwa, lichwiarstwa, kazirodztwa i wiele innych zdrożności, któremi skażeni mieszkańcy, przyćmili w sobie świętość wiary do któréj należeli, a co wszystko dokonane zostało przez Biskupów, na kilku Synodach prowincyonalnych za staraniem królowéj zebranych. Dowiodła ta Święta w krótkim czasie, jak wielkiém dla kraju jest błogosławieństwem, gdy na tronie Święci zasiadają.

Z największą a prawdziwie chrześcijańską pieczołowitością, czuwała podobnież nad wychowaniem swoich dziatek, któremi o ile tylko możności, nie spuszczając się na innych, sama się zajmowała. Wybierała najstaranniéj osoby które miały być przy nich, i ciągle im polecała aby najmniejsze wady w jéj dzieciach poskramiały, aby w niczém nie podżegały ich pychy, owszem aby je ćwiczyły w pokorze, i rozbudzały w nich żywe uczucie marności wszystkiego co na świecie za wielkie i świetne się poczytuje. Sama do nich często w te odzywała się słowa: „Bójcie się Boga dziatki moje, bo tylko w bojaźni Jego i tu na świecie i po śmierci szczęście wiekuiste mieć będziecie. Znajcie Go Stwórcą i Panem waszym, w Jego przykazaniach się kochajcie, wolę Jego we wszystkiém spełniając, a im wyżéj postawieni jesteście, tém więcéj z miłości ku Niemu, dobrych uczynków spełniajcie.”

Łatwo domyśleć się jak dla ubogich musiała być miłosierną. Czyniła jałmużny tak wielkie iż wszyscy, chociaż znali ją królową, zrozumieć nie mogli zkąd jéj na to starczyło. Miała kilku dworzan przeznaczonych jedynie do wyszukiwania ubogich chorych, lub wstydzących się żebrać. Zakładała nowe klasztory i wspierała wszystkie. Wzniosła kilka zakładów dobroczynnych, i na wszelkiego rodzaju nędzę obmyśliwała przytułki. Ile razy wychodziła z pałacu, w którym ubogi w każdéj dnia porze miał łatwy przystęp, otaczał ją liczny orszak wdów, sierot i różnego rodzaju nędzarzy, a żadnego bez hojnego zaopatrzenia nie odprawiała. Po powrócie, zastawała znowu wielką liczbę czekających na nią biednych, którym umywała nogi, i własnemi rękoma usługiwała do stołu. Lecz jéj miłosierdzie sięgało za granicę jéj państwa: w najodleglejsze strony wysyłała znaczne pieniądze, dla wykupywania więźniów, wspierania pielgrzymów, wyzwalania niewolników, lub wspierania całych okolic jaką wielką klęską dotkniętych.

Obok tych wszystkich i tak różnorodnych zajęć, nie zaniedbywała wcale potrzeb własnéj duszy, ćwicząc się w modlitwie, w nadzwyczajnych umartwieniach ciała, i coraz ściśléj jednocząc się z Bogiem. Oto jakim był zwykły sposób jéj życia: po kilkogodzinnym spoczynku, zaraz po północy udawała się do kościoła, gzie przybywszy przed rozpoczęciem Jutrzni, którą w owych czasach publicznie odprawiano, odmawiała pacierze kościelne o Trójcy przenajświętszéj, o męce: Pańskiéj i o Matce Boskiej. Potém zaczynała cały Psałterz, który albo kończyła gdy się Jutrznia odprawiała, albo odmawiała powtórnie, co zwykle odbywała rozpływając się we łzach, i z wielką skruchą; następnie słuchała pięć Mszy czytanych i jednę śpiewaną, Wróciwszy przed południem do domu, już cały dzień spędzała albo na naradach z królem i najwyższymi urzędnikami, albo na posłuchaniu ubogich lub ich nawiedzaniu w mieszkaniach. Zwykle zasiadając do stołu, karmiła własnemi rękami dziewięć sierot, i dwudziestu czterech biednych, a w pewne dni razem z królem sprowadziwszy trzysta ubogich, zasadzali ich do stołu wybornemi zastawionego pokarmami, i sami klęcząc im usługiwali.

Jeśli czas jéj na to zezwalał, chodziła do szpitalów obsługiwać chorych, i czyniła to z taką miłością, że często trędowatych obmywając, całowała im nogi. Zdarzyło się iż brat jéj był tego świadkiem, i rzekł do niéj: „Gdyby król to widział, nigdy by się ust twoich nie dotknął” a ona mu na to: „A czyż nogi króla Niebieskiego, którego w każdym z tych ubogich widzę, nie są czystsze niż usta króla śmiertelnego.” Miała także zwyczaj nawiedzać zakonników po klasztorach, i pustelników w samotniach mieszkających, aby uczcić w nich sług Bożych i polecić się ich modlitwom. Wieczorami zaś, zgromadzała domowników, i przed wspólną modlitwą miewała do nich pełne namaszczenia nauki, przy których zwykle łzami się zalewała.

Tak żyjąc spędziła na tronie lat trzydzieści, a czując blizki swój koniec, zawezwała Spowiednika, i z wielką skruchą uczyniwszy spowiedź z całego życia rzekła do niego: „Żegnam cię Ojcze mój, a o dwie rzeczy proszę: abyś duszy mojéj przy Mszy świętéj zawsze pamiętał, i o dziatkach moich staranie miał, by dla doczesnych marności wiecznego życia nie straciły.” W ciągu téj ostatniéj choroby swojéj w objawieniu dowiedziała się, iż w dniu jednym mąż jéj i syn Edward, w potyczce z nieprzyjaciołmi polegli; a gdy goniec przybył z tą smutną wieścią rzekła: „Chwała Tobie Panie, że mi przy skonaniu taki smutek zsyłasz, bo przez to z grzechów moich chcesz mnie oczyścić.” Nazajutrz zaczęła odmawiać tę modlitwę: „Panie Jezu Chryste któryś z woli Ojca ten świat ożywił, zbaw mnie”, i wśród niéj ducha Bogu oddała, dnia 10 Czerwca, roku Pańskiego 1079.

Pochowana została w kościele świętéj Trójcy, który sama wzniosła na miejscu gdzie ślub brała. Za życia i po śmierci licznemi cudami słynącą, Papież Klemens X w poczet Świętych policzył, i za Patronkę nadał Szkocyi.

Pożytek duchowny

Im kogo Pan Bóg na wyższe w świecie powołał stanowisko, tém więcéj od niego domagać się będzie: bo widziałeś z żywotu świętéj Królowéj dopiéro przeczytanego, jak wiele ona dla tego że Królową była dobrego uczynić mogła. Jeśliś wysoko w świecie postawiony, patrz czy wiele dobrego robisz; a jeśli z téj strony nie obawiasz się odpowiedzialności, proś Pana Boga aby zsyłać raczył na rządzących drugimi potrzebne łaski, aby oni przykładem i czynem Królestwo Boże na ziemi krzewili.

Modlitwa (kościelna)

Boże! Któryś błogosławioną Małgorzatę Szkocką królowę, przedziwną dla biednych miłością obdarzył; spraw aby za jéj pośrednictwem i przykładem, miłość Twoja w sercach naszych wzrastała. Przez Pana naszego i t. d.

Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.

Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 477–479.

Nauka moralna

Na podstawie wydania z 1937 r., s. 477

Święta Małgorzata była tylko słabą niewiastą, ale że życie swe urządziła według wzoru i przykładu, zostawionego nam przez Jezusa Chrystusa, stała się dobrodziejką całego kraju i własnej rodziny. Mieszkańcy Szkocji zmienili się zupełnie, małżonek jej tak cnotliwie żył pod jej błogą opieką, że prawie świętym nazwany być może, a dzieci wyrosły na bogobojnych i cnotliwych ludzi. Taki wpływ zbawienny wywiera niewiasta prawdziwie chrześcijańska!

Błagaj duszo pobożna, Boga, aby łaską swoją oświecił wszystkie niewiasty i obdarzył je łagodnością, pokorą, czystością uczuć i spokojem, przez nie bowiem nie tylko rodziny po szczególne, ale ludy całe stają się szczęśliwymi.

Tags: św Małgorzata „Żywoty Świętych Pańskich” o. Prokopa Kapucyna królowa wdowa jałmużna modlitwa władza kobiecość
Pozostałe wpisy
Creative Commons License
citatio.pl by Citatio.pl is licensed under a Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 Unported License.